wtorek, 28 stycznia 2014

Chapter 11

          W końcu nadszedł ten czas, czas sprawdzenia, czy jestem w ciąży. Siedziałam na korytarzu u ginekologa wraz z rodzicami i Justinem. Tak, rodzice już wiedzieli. Na początku nie byli za bardzo zadowoleni, że w tak młodym wieku miałabym być w ciąży, ale Justin, przyrzekł im, że będzie przy mnie cały czas, że będzie się nami opiekował i że wszystko będzie dobrze, że sobie poradzimy. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanęła pielęgniarka.
-Pani Madison McCartney, jest pani proszona do gabinetu- uśmiechnęła się do mnie, i z powrotem schowała się do gabinetu. Justin wstał, chwycił moją rękę i wszedł ze mną do środka, a za nami szli moi rodzice.
-Dzień dobry Pani McCartney- przywitał się ze mną lekarz.
-Dzień dobry- uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na krzesło na przeciwko niego. Zaczął wypytywać się o ostatnie miesiączki, ostatnie współżycie, czy wymiotowałam i o jeszcze więcej ważnych rzeczy. W końcu kazał mi się położyć na fotelu. Justin usiadł na krześle obok i złapał mnie za rękę. Lekarz podciągnął moją bluzkę do góry i nasmarował mój brzuch zimną maścią i zaczął mi robić USG. Przez następne kilka minut nie odzywał się więc byłam trochę zaniepokojona. Justin ciągle całował moją dłoń a rodzice dzielnie stali, wyczekując tego, czy będą mieli wnuka, czy nie.
-Gratulacje- nagle usłyszałam głos lekarza. Spojrzałam na niego szybko a on się do mnie uśmiechnął.- Jest pani w 6 tygodniu ciąży- w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia.-Chce państwo usłyszeć coś wspaniałego?- zapytał się nas a my skinęliśmy głowami. Uśmiechnął się do nas, i przycisnął coś na urządzeniu i po chwili mogliśmy usłyszeć bicie serca... To było bicie serca naszego maleństwa. Na moich policzkach automatycznie pojawiły się łzy szczęścia. Spojrzałam na Justina, a on również płakał, na jego twarzy zagościł wielki uśmiech. 
          Wróciliśmy do domu, a ja od razu położyłam się na łóżko a po chwili obok mnie leżał również Justin.
-Skarbie, nie masz pojęcia, jak bardzo jestem szczęśliwy. Będę najlepszym ojcem na świecie. Obiecuję- powiedział Justin a następnie złożył na moich ustach lekki pocałunek.
-Kocham Cię- spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się.
-Ja Ciebie też kocham, cholernie mocno- powiedział, i ponownie mnie pocałował.- Myślę, że powinniśmy zamieszkać razem.
-Na prawdę?- spojrzałam na niego a on przytaknął.
-Może wprowadzisz się do mnie? Rozmawiałem już z Twoimi rodzicami, a oni jak najbardziej byli za tym, żebyśmy mieszkali razem, więc decyzja należy do Ciebie.
-Oczywiście, że chcę z Tobą zamieszkać Jus!- rzuciłam się na niego i przytuliłam go. Postanowiliśmy, że jeszcze dzisiaj się do niego wprowadzę. Pakowaliśmy moje rzeczy, to znaczy Justin i Jasmine pakowali moje rzeczy bo Justin się uparł, że nie mogę się przesilać. Gdy wszystko było spakowane, pożegnałam się z rodzicami i odjechaliśmy do Justina domu.. To znaczy już do naszego domu.
       Siedzieliśmy pod kocem, z ciepłą herbatą w ciszy, patrząc na ogień w kominku.
-Madison..-zaczął Justin, spojrzałam na niego z pytającą miną, aby kontynuował.-Jak nasze maleństwo będzie się nazywało?
-Nie mam pojęcia- spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem, uświadamiając sobie, jaka byłam cholernie szczęśliwa.
-A jakie podobają Ci się imiona?- złapał mnie za brzuch i zaczął go masować.
-Hm.. Matthew, Nathan, Mike, James, Harley... A dla dziewczynki to Lily, Julia, Samantha, Margaret..- zaczęłam wymieniać, ale zostało mi to przerwane.
-Wiem!
-Co wiesz?
-Mi się bardzo podoba Lily i Matthew.. więc?- uśmiechnął się do mnie a ja wtuliłam się w niego.
-Mi też, więc Lily i Matthew... A może na drugie damy im imiona naszych przyjaciół?- spojrzałam na niego a on przytaknął i pocałował mnie w czoło. Więc tak zostało Lily Jasmine Bieber oraz Matthew Ryan Bieber. To piękne.
  ~~~~
Krótki, ale obiecuje, dosłownie obiecuje i przysięgam na śmierć, że rozdziały będą pojawiały się już teraz częściej.

sobota, 28 grudnia 2013

Chapter 10

          Biegłam poprzez miejski park, słuchając na słuchawkach piosenki jednego z moich ulubionych rockowych zespołów. Ludzie, którzy tak jak ja, zaczynali każdy poniedziałek od porannego joggingu uśmiechali się do mnie tym samym przekazując mi pozytywną energię. Od poprzedniego wydarzenia pod aresztem, minął miesiąc. Od tego czasu bardzo dobrze się nam układało z Justinem. W mojej głowie pałętało się mnóstwo myśli, lecz najbardziej dręczącą z nich była myśl, czy dobrze zrobiłam odchodząc z gangu.

Tak, odeszłam z niego, dla mężczyzny, którego kocham.


Odeszłam, bo nie chciałam aby Justin do nich dołączył, nie chciałam żeby miał problemy w życiu. Chłopacy z gangu pozwolili mi odejść. Oczywiście, że nadal będę utrzymywała z nimi kontakt. Powiedzieli też, że w razie czego, w 'naszym' gangu zawsze będzie dla mnie miejsce. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego myślę czy dobrze zrobiłam odchodząc z takiego 'gówna' jakim jest gang. Otóż, zastanawiam się, ponieważ gang był dla mnie drugim 'domem', ucieczką od problemów... Miałam wtedy kogoś, na kim mogłabym rozładować wszystkie moje emocje. Po prostu brałam za pistolet, celowałam we wroga i dzięki jednemu pociągnięciu za spust wszystkie negatywne emocje odeszły, natomiast zastępowała je adrenalina pulsująca w moich żyłach. Tak, zabijałam ludzi, ale tych ludzi nie można było nazwać ludźmi. To były potwory. Nie zabijałam za nieoddane pieniądze czy też za ''zły towar''.. Zabijałam za gwałt, pobicie oraz za śmierć osób dla mnie bliskich.
         Po powrocie do domu wzięłam szybki prysznic, spakowałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę szkoły. Do szkoły miałam niedaleko, jakieś 5 minut. Gdy do niej weszłam, wszystkie spojrzenia moich rówieśników zostały skierowane na mnie.Przejechałam po nich wszystkich wzrokiem i uśmiechnęłam się do nich, co od razu odwzajemnili a następnie powrócili do swoich poprzednich czynności. Udałam się do mojej szafki i wyciągnęłam z niej potrzebne lekcje na angielski, który miałam za chwilę. Zamknęłam szafkę i udałam się do klasy. Weszłam i skierowałam się w stronę ławki, w której już siedziała Jasmine. Przywitałyśmy się, a ja zaczęłam jej opowiadać co się działo przez ostatni tydzień. Nawet nie zauważyłyśmy kiedy zaczęła się lekcja, bo przegadałyśmy połowę z niej.
     Po całym męczącym dniu w szkole, w końcu wyszłam z niej razem z Jasmine.
-A co im odbiło?- wskazałam na wzdychające dziewczyny, które stały przed szkołą. Jasmine powędrowała za ich wzrokiem, kiedy ja sprawdzałam coś w telefonie.
-Już chyba wiem co...- spojrzałam się na nią jak na wariatkę po czym mój wzrok powędrował na obiekt ich westchnień.
-O kurwa- zatkało mnie.. Justin stał przed swoim Range Roverem w czarnych suprach, z spodniami z krokiem oraz białą bokserką a na ramionach miał zarzuconą czarną skórę. Jego piękne miodowe oczy zakryte były pod ciemnymi okularami. Gdy mnie zauważył pomachał do mnie i ukazał mi swój piękny uśmiech. Dziewczyny obejrzały się do kogo macha i zobaczyły mnie. Chwyciłam Jasmine za rękę i powędrowałyśmy w stronę Justina. Po drodze słychać tylko były ciche szepty zazdrosnych dziewczyn. Jasmine wsiadła do auta a Justin spojrzał na dziewczyny spod okularów i stanął bokiem od nich. Przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. Całował powoli i starannie. Po chwili wsunął do moich ust swój zwinny język i chwycił mnie za uda, podciągając mnie do góry. Całując go, oplotłam swoje nogi wokół niego. Nasz pocałunek trwał kilka minut. Gdy mnie puścił nie mogłam złapać oddechu. Spojrzeliśmy w stronę dziewczyn, które stały z otwartymi ustami.
-Uważajcie żeby wam ślinka nie pociekła- krzyknął do nich Justin i zaczął się śmiać. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Zawieźliśmy Jasmine do domu i ruszyliśmy do mnie. Przez ten pocałunek miałam straszną ochotę na niego.
-Może wpadniesz do mnie? Nikogo nie ma w domu- spojrzałam się na niego i przegryzłam wargę. Położyłam rękę na jego udzie i jechałam coraz wyżej- Bylibyśmy sami...- gdy moja ręka powędrowała na jego przyjaciela gwałtownie zaczął przyśpieszać i już dwie minuty później byliśmy u mnie pod domem. Weszliśmy do domu i od razu zostałam pchnięta na ścianę. Justin wpił się w moje usta, jednocześnie podnosząc mnie i prowadząc do mojej sypialni. Kopnął w drzwi, i położył mnie na łóżko. Zaczął mnie rozbierać przy czym również zdejmował swoje ciuchy. Całował każdy centymetr mojego ciała, dając mi wielką przyjemność. Odwzajemniłam się mu tym samym bawiąc się z jego przyjacielem. Gdy skończyliśmy grę wstępną, wbił się we mnie powolnym ruchem i teraz dopiero zaczęła się prawdziwa przyjemność.
        Leżeliśmy po wspaniałych dwóch godzinach przyjemności. Nasze oddechy były nierównomierne. Wtuliłam się w niego i tak leżeliśmy myśląc o wszystkim. Nagle Justin zerwał się do pozycji siedzącej.
-Kurwa!-krzyknął chowając twarz w dłoniach.
-Co się stało?-zapytałam zaskoczona jego nagłym wybuchem.
-Zapomnieliśmy...-zaczął a ja już wiedziałam o co chodzi.
-Się zabezpieczyć- dokończyłam a moja twarz przybrała blady kolor.- Ale czekaj.. Sprawdzę coś-wstałam z łóżka i powędrowałam w stronę mojej torebki. Wyjęłam portfel i wyciągnęłam z niego kalendarzyk menstruacyjny.
-I co?- zapytał Justin podchodząc całkiem nagi do mnie, i przytulił moje nagie ciało od tyłu.
-Mam dni płodne.. Chyba wpadliśmy- spojrzałam na niego a on przyciągnął mnie do siebie.
~~~~
Przepraszam za taką przerwę.. Po prostu nie miałam weny, mam nadzieje że się podoba, buziaki xoxo

czwartek, 7 listopada 2013

Chapter 9

          Wracając samochodem do domu z Justinem postanowiłam powiedzieć mu mój sekret. Chociaż, to nie jest już taki wielki sekret, bo prawie każdy o tym wie.. Tylko nie mój chłopak, mój Justin. Spojrzałam się na niego, obserwując, jak skupia się na drodze. Patrzałam się tak na niego kilka minut, i w końcu zauważył że się mu przyglądał przez co uśmiechnął się do siebie. Zerknął na mnie nadal się uśmiechając, co odwzajemniłam i złączył nasze ręcę. Stwierdziłam, że powiem mu to w domu, bo jedzie do mnie na noc. Bez słowa dojechaliśmy pod mój dom. Justin zaparkował przy garażu i następnie wyszliśmy z samochodu kierując się do drzwi wejściowych. Odkluczyłam je i weszliśmy po cichu aby nikogo nie obudzić. Gdy znaleźliśmy się w moim pokoju, usiadłam na łóżku a Justin usiadł na fotelu naprzeciwko łóżka.
-Justin..-odezwałam się patrząc na niego.- Muszę Ci coś powiedzieć- wstałam i zaczęłam chodzić po pokoju. Boje się jego reakcji.. 
-No to mów- uśmiechnął się do mnie, obserwując każdy mój ruch.
-Ale obiecaj, że mimo wszystko zawsze będziemy razem i mnie nie zostawisz- stanęłam naprzeciwko fotela, na którym siedział i zaczęłam bawić się palcami.
-Madison... mów o co chodzi bo zaczynam się bać- spojrzał na mnie chwytając mnie za ręce.
-Po prostu obiecaj mi to- w końcu odważyłam się mu spojrzeć w oczy.
-Obiecuje- wstał, nadal trzymając mnie za ręce.
-Nie powiedziałam Ci do końca prawdy, w tym czym się zajmuje.. Nie chodzę tylko do szkoły, i nie jestem grzeczną dziewczynką.. Chodzi o to że uczęszczam do gangu z naszego miasta- powiedziałam i spuściłam głowę czekając na jego reakcje. 
-Co kurwa?! Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?! Dlaczego?! Przecież to zagraża twojemu życiu. Kurwa Madison!- słyszałam tylko krzyki, nic więcej. 
-Justin..- chciałam mu przerwać ale na marne, bo wyszedł trzaskając drzwiami. Po chwili usłyszałam jak odjeżdża z piskiem opon spod mojego domu. Do pokoju wbiegł mój brat.
-Co się stało?!- zapytał podbiegając do mnie a ja zaniosłam się płaczem.
-Powiedziałam mu..- odpowiedziałam i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
-Nie martw się.. Musi to wszystko sobie przemyśleć i poukładać..- przytulił mnie i zaczął mnie pocieszać. 
-A co jeśli nie wróci?- zapytałam patrząc mu w oczy.
-Wróci... Wróci, bo Cię kocha
          Obudziłam się o 9 rano, spałam tylko kilka godzin. Dzisiaj sobota. Wstałam i powędrowałam do łazienki. Spojrzałam w lustro i się przeraziłam.. Byłam cała spuchnięta od płaczu. Wróciłam wspomnieniami do wczorajszego wieczoru i znowu zaczęłam płakać. Odkręciłam kran i przemyłam swoją twarz. Weszłam pod prysznic, dzięki któremu zapomniałam o rzeczywistości. Gdy się umyłam wyszłam z niego owijając się ręcznikiem. Ogarnęłam się do normalnego stanu i wróciłam do pokoju. Posprzątałam w nim i następnie rzuciłam się na łóżko. Chwyciłam z półki pilot i włączyłam telewizor. Zaczęłam oglądać jakieś bezsensowne seriale. Przeleżałam tak do godziny 13. W końcu postanowiłam pójść coś zjeść. Zeszłam do kuchni, po drodze witając się z mamą. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej sałatkę, którą zrobiła dzisiaj rano mama. Nałożyłam sobie porcje na talerz i siadając przy barku zaczęłam ją konsumować. Moje jedzenie przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Czekałam chwilę, myśląc że mama otworzy ale najwidoczniej wyszła z domu. Dzwonek znowu zadzwonił.
-Już idę!- krzyknęłam biegnąc do drzwi. Otworzyłam je, a przed nimi zobaczyłam funkcjonariuszy z policji. Moje oczy powiększyły się.. Nie spodziewałam się ich o tej porze. 
-Czy zastaliśmy Madison McCartney?- zapytał jeden z nich, zerkając w głąb domu.
-Tak, to ja- odpowiedziałam i westchnęłam. Już jestem do tego przyzwyczajona. Najwidoczniej musieli być nowi, bo cała policja mnie znała.
-Musi Pani pojechać z nami na komisariat- przewróciłam oczami a on obrócił mnie i spiął moje ręcę w kajdanki. 
      Jestem w areszcie. Albo, ktoś za mnie zapłaci, albo spędzę tu następne 48 godzin. Tu było tak cholernie nudno, że myślałam że zaraz zdechnę. Jestem tutaj, bo ostatnio pobiłam jakąś dziewczynę, która przeze mnie zapadła w śpiączkę. Nie trzeba było ze mną zadzierać. Nikt nie będzie wyzywał mnie od dziwek. Po chwili policjant otworzył mi kraty, mówiąc mi że ktoś za mnie zapłacił, i że jestem wolna. Pewnie powiadomili mojego brata. Wyszłam z aresztu i przed nim ujarzałam kogoś, kogo bym się niespodziewała. Był to Justin. On za mnie zapłacił. Gdy mnie zobaczył, jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Spuściłam głowe i podeszłam do niego. Nie wiedziałam co robić.
-Wsiadaj- powiedział, widząc moje niezdecydowanie, ale posłusznie wsiadłam do samochodu. - Kochasz mnie?- zapytał nagle, spoglądając w moją stronę.
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo- spojrzałam na niego ze łzami w oczach i spuściłam głowę. Złapał mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie tak, że usiadłam na nim okrakiem. 
-Przemyślałem sobie wszystko..- zaczął a ja spojrzałam mu niepewnie w oczy.- Cholernie Cię kocham, i nie mógłbym od Ciebie odejść. Pozwalam Ci nadal być w gangu ale pod jednym warunkiem..- spojrzał w moje oczy a ja uśmiechnęłam się do niego i szybko go pocałowałam.
-Jakim?- zapytałam, uśmiechając się do niego.
-Że dołącze do waszego gangu
~~~~~~~~
Nie spodziewalibyście się tego?:) Taki mały zwrot akcji.. 
Jak wam się podoba?:) 
                                            



CZYTASZ= KOMENTUJESZ!:)

piątek, 25 października 2013

Chapter 8

        JEŻELI CZYTASZ TO OPOWIADANIE, TO PROSZĘ, ZOSTAW CHOCIAŻ KROPKĘ W KOMENTARZU, ABYM WIEDZIAŁA ZE KTOŚ TO CZYTA:)) 

      W domu byliśmy przed 15. Justin wysadził mnie pod domem pożegnałam się z nim buziakiem dziękując za cudowne kilkudniowe wakacje  i  wyszłam z samochodu. Wyciągnęłam z mojej torebki klucze od domu, i chciałam odkluczyć nimi dom ale drzwi okazały się otwarte. Popchnęłam drzwi i ciągnąc moją torbę, weszłam do domu. W przedpokoju unosił się zapach naleśników. Mój brzuch dał się we wznaki, oznajmiając mi że jestem głodna. Szybko ściągnęłam moje trampki rzucając je na szafke a następnie pośpiesznym krokiem ruszyłam w stronę kuchni, skąd wydobywał się zapach. W kuchni znajdował się najlepszy brat na świecie, Taylor.
-Witaj najlepszy bracie na świecie- podeszłam do niego z wielkim uśmiechem na twarzy i przytuliłam go.
-Witaj najlepsza siostro na świecie, jak tam wakacje z twoim ukochanym?- zaśmiał się po czym obrócił się w moją stronę i zatraciliśmy się w wielkim uścisku- Tęskniłem za tobą, a Ty nawet nie dałaś znaku życia, tylko twój Justin wysłał mi twoje zdjęcie jak śpisz i napisał że poznał najpiękniejsza dziewczynę na świecie, i że nie mam się obawiać, że Cie zrani, bo bardzo Cię kocha- patrzał mi w oczy mówiąc mi to a ja miałam łzy w oczach i moja twarz zaczęła przybierać kolor czerwony- Kochasz go?- zapytał się mnie, nadal patrząc mi w oczy.
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo- spuściłam głowę na dół, czekajac na jego odpowiedź, bo zazwyczaj nie akceptował moich chłopaków, ale rozumiem go, bo troszczył się o swoja młodszą siostrę i chce dla mnie jak najlepiej, za co mu bardzo dziękuję.
-To bądź z nim szczęśliwa, bo widać że on też Cię bardzo kocha- powiedział po czym znowu mnie przytulił- Muszę Ci coś powiedzieć- spojrzałam na niego wyczekująco- znam się z Justinem od kilku dobrych lat, nie wiem czy go pamiętasz, ale prawdopodobnie nie bo wyjechał rok temu do Kanady i niedawno wrócił. Tak na prawde to podobasz mu się od kilku lat, ale bał się Tobie powiedzieć, i gdy dowiedział się że będziesz wtedy na tej imprezie to postanowił też się na nią wybrać. Potem razem z nim planowałem te wasze wakacje. On jest w tobie cholernie zakochany- gdy skończył, po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. Ale to były łzy szczęścia. Nie odpowiadając mu nic, przytuliłam się do niego a potem podziękowałam mu i usiedliśmy do stołu, aby spożyć nasze naleśniki. 
          Leżałam na łóżku, oglądając film, byłam sama w domu i czekałam na Justina, który w każdej chwili miał się pojawić. Minutę później usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu a następnie zaklucza drzwi i wbiega po schodach. Chwile potem w moich drzwiach stał Justin, a dosłownie sekundę po tym rzucił się na łóżko, i objął mnie ramieniem. 
-Hej słonko- powiedział patrząc się w moje oczy. Nie zdążyłam odpowiedzieć a już po chwili wpił się w moje usta. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp, otworzyłam szerzej usta a Justin zaczął penetrować je swoim językiem. Następnie zaczął całować moją szyje, zostawiając na niej malinki. Gdy skończył ja zaczęłam robić mu to samo po czym zaczęłam całować jego żuchwę. Wiedziałam że na tym się nie skończy. Nagle poczułam jak Justin ściąga mi bluzkę a następnie zębami odpina stanik, rzucając go na podłoge. Zaczął dokładnie badać moje piersi swoim zwinnym językiem. A ja chwyciłam za jego bluzę i za jednym zamachem ściągnęłam ją z niego. Moim oczom ukazał się jego perfekcyjny sześciopak. Przejechałam po nim ręką, a Justin widząc to, wpił się w moje usta. Już po kilku minutach nie mieliśmy nic na sobie.
-Jesteś tego pewna?- zapytał, patrząc mi prosto w oczy.
-Nigdy nie byłam czegoś bardziej pewna- odpowiedziałam i przyciągnęłam go do siebie i zaczęłam go całować. Justin chwycił po prezerwatywę, po czym założył ją i wszedł we mnie jednym, szybkim ruchem.
         Wykończeni, po ponad godzinnej przyjemności, cali mokrzy od potu leżeliśmy wtuleni w siebie, nierównomiernie oddychajac. 
-Madison....- zaczął Justin a ja spojrzałam na niego w górę z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Tak?
-Cholernie mocno Cię kocham- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Ja Ciebie też cholernie mocno kocham- uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam po czym podniosłam się lekko i pocałowałam go w policzek. Leżeliśmy jeszcze tak chwile i następnie postanowiłam iść coś ubrać, wstałam i zorientowałam się że nadal jestem naga, ale nie zakrywałam się, bo i tak Justin mnie już wcześniej widział nago. Obróciłam się a on uśmiechał się do mnie, odwzajemniłam to i stanęłam przed szafą, wyciągając ciemne rurki, białą bokserkę oraz kardigan w biało czarne paski. Ruszyłam w stronę łazienki, umyłam się, wyprostowałam włosy, lekko się wymalowałam i ubrałam po czym wróciłam do pokoju gdzie zastałam Justina który siedział na łóżku, a gdy zobaczył że weszłam obdarował mnie swoim pięknym uśmiechem a następnie wstał i podszedł do mnie i swoim wielkim ciałem objął mnie i położył swoją brodę na mojej głowie. 
-Jedziemy gdzieś?-zapytał się mnie, nadal mnie przytulając.
-Gdzie? Przecież jest już ciemno- zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, gdzie moglibyśmy pojechać.
-Nie wiem..-westchnął - A nie jednak wiem!- uradowany chwycił mnie w swoje ramiona i tak zbiegł ze mną na dół. Śmiejąc się, krzyczałam żeby mnie puścił, ale zrobił to dopiero przy drzwiach. Ubrałam moje czarne trampki i wyszliśmy z domu.  
          Po kilkunastu minutach, Justin wjechał swoim Range Roverem na parking koło jeziora. Wyszliśmy z samochodu i Justin wyciągnął z bagażnika koc i następnie ruszyliśmy w stronę jeziora trzymając się za ręce. Justin rozłożył koc i położyliśmy się na niego. 
-Patrz, ile pięknych gwiazd- szturchnął mnie a ja spojrzałam na niebo. To co ujrzałam, zaparło mi dech w piersi. Było cudownie- Madison! Spadająca gwiazda! Pomyśl życzenie!- krzyknął.
-Chcę żeby było przez całe życie tak cudownie jak jest teraz- wypowiedziałam moje życzenie z zamkniętymi oczami i czekałam aż Justin wypowie swoje.
-A ja chcę, żeby Madison w przyszłości została moją żoną, oraz abyśmy byli szczęśliwi i mieliśmy gromadkę wspaniałych dzieci- to, co powiedział totalnie mnie zaskoczyło. Był taki kochany. Spojrzałam na niego a on tylko uśmiechał się do mnie. Po chwili wpił się w moje usta. Oderwaliśmy się od siebie i ponownie wtuliłam się w niego i siedzieliśmy tak przez następną godzinę.
~~~~~~~~~~
Obiecałam i jest :) wiem ze nie za długi ale kompletnie nie mam weny:( Ale nie chciałam was zawieść i coś udało mi sie napisać:) mam nadzieje ze następny będzie dłuższy:) do zobaczenia w następny piątek! 
Jeżeli chcecie być informowani, to w zakładce "informowani" wpisujcie w komentarzu swój login z Twittera:) 
              

niedziela, 20 października 2013

Chapter 7

        Uśmiechnęłam się przez wypowiedziane słowa Justina. Patrzał na mnie i wyczekiwał mojej odpowiedzi. Postanowiłam mu dać szanse. Wiem, że nie znamy się długo, ale jest wspaniałym człowiekiem.
-Jeżeli chcesz, mogę być twoja- uśmiechnęłam się do niego poraz drugi. Spojrzał na mnie a w jego oczach zauważyłam tańczące iskierki.
-Więc...- spojrzał w dół na kafelki a potem przeniósł swój zwrok na mnie- Madison MacCartney, czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?- uśmiechnął się do mnie i przegryzł wargę.
-Więc.. moja odpowiedź brzmi... tak!- zapominając, że siedziałam w wannie, cała mokra, przyciągnęłam go do siebie i złączyłam nasze usta w pocałunku. Po oderwaniu się od siebie, Justin wstał cały mokry z podłogi, wytarł się i wyszedł z łazienki. Uśmiechnęłam się do siebie, i ponownie zanurzyłam się w wodzie, kompletnie się relaksując. Po godzinnej kąpieli, wyszłam z wanny, ubrałam się w czarną bieliznę oraz szare spodnie dresowe i białą bokserkę. Umyłam po sobie łazienke i weszłam do pokoju. Na łóżku leżał Justin pisząc coś na kartce. Gdy mnie zauważył szybko ją schował i zaczął oglądać telewizor.
-Co tam chowasz?- zaśmiałam się i podeszłam do niego.
-Nic...- szybko odpowiedział i dalej oglądał.
-Justin skarbie pokaż mi to- chwyciłam ręką kartkę którą schował. Spojrzałam na nią, były na niej zapisane jakieś słowa, wyglądało to jak tekst piosenki, na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Piszesz piosenki?- zapytałam Justina i zerknęłam na niego znad kartki.
-Tak..- zarumienił się i schował twarz w dłoniach.
-A zaśpiewasz mi to? Jest cudowne..- spojrzałam jeszcze raz na kartkę ponownie czytając tekst.
-Bo jest dla Ciebie- schował twarz w poduszke, ale po chwili wziął ode mnie kartkę i usiadł na przeciwko mnie i patrząc mi w oczy zaczął śpiewać.

It's like an angel came by and took me to heaven
'Cause when I stare in your eyes, it couldn't be better 
Take my hand
Let's just dance
Watch my feet
Follow me 
Don't be scared
Girl I'm here
If you didn't know, this is LOOOOOOOOVE!
Let the music blast
We gon' do our dance
Bring the doubters on, they don't matter at all
'Cause this life's too long, and this love's too strong
So baby know for sure,
That I'll never let you go

Gdy skończył, moje policzki były całe mokre. Jego głos był cudowny, śpiewał cały czas patrząc mi w oczy. Jego oczy były również przepełnione łzami.
-I jak?- zmarszczył czoło i wyczekiwał odpowiedzi.
-To była najpiękniejsza rzecz jaką kiedykolwiek ktoś dla mnie zrobił. Jesteś najlepszym chłopakiem na całym świecie- pochyliłam się i zaczęłam go całować. Nasz pocałunek przerwał dzwoniący telefon. Oderwaliśmy się od siebie, a ja przeprosiłam Justina i sięgnęłam po mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imie mojego byłego chłopaka.
-Halo?- zapytałam ze złością w głosie. Od naszego zerwania mineły dwa miesiące, jestem nadal na niego cholernie wściekła za jego zdradę.
-Cześć dziwko- powiedział a ja przewróciłam oczami, byłam przyzwyczajona już do jego wyzwisk. Szybko włączyłam go na głośnomówiący, żeby Justin słyszał- Już szmato pocieszyłaś się po zerwaniu? Niech ten twój jebany pedałek dba o Ciebie. Nie, sorry, cofam to. Niech cie bije tak jak ja to robiłem, bo na to zasługiwałaś. Pewnie jest z Tobą dla seksu, jebałaś już się z nim? Mi jakoś nie chciałaś dać, jebana szmata- Trzymałam telefon w lewej ręce a drugą jeździłam po pościeli, czekając aż skończy. Nagle Justin wziął ode mnie telefon a ja spojrzałam na niego zszkowana.
-Słuchaj kolego, radzę Ci się odpierdolić od Madison, bo jak nie to będzie z Tobą źle. Nie masz prawa wyzywać ją od szmat i dziwek bo nie zasłużyła na to. Nie jest już twoją własnością Kevin, i jeżeli masz zamiar jeszcze do niej dzwonić, to już zacznij się żegnać ze swoimi bliskimi- rozłączył się, i od razu przyciągnął mnie do siebie a ja zaczęłam płakać jak nigdy wcześniej. Mam dosyć Kevina i jego gróźb. Tak bardzo go nienawidzę.
          Wstałam z łóżka i ponownie weszlam do łazienki, stanęłam przy umywalce i zaczęłam przemywać swoją twarz ciepłą wodą, a następnie wyszłam z niej i położyłam sie na łóżko, tuż obok Justina, który trzymał na swoich kolanach laptopa. Chwyciłam swojego i zalogowalam sie na facebook'a. Zaakceptowałam zaproszenie do związku przez Justina i następnie zgralam wszystkie zdjecia z plaży na laptopa i postanowiłam zmienić zdjęcie profilowe na fb. Wybrałam zdjęcie, na którym jestem z Justinem. Ustawiłam je i usmiechnelam sie sama do siebie. Nagle ujrzałam komentarz pod nim od Justina " kocham Cię", spojrzałam na niego i nachylilam sie dając mu buziaka w policzek.
-ja Ciebie tez kocham- szepnęłam, a Justin najwidoczniej to usłyszał bo spojrzał na mnie zszkowany po czym zaczął mnie zachłannie całować.
          Leżeliśmy na podłodze oglądając jakąś komedie. Nasze śmiechy było słychać chyba w całym hotelu. Po filmie położyliśmy się spać. Jutro szykuje się ciężka podróż do domu. Szkoda ze te trzy dni tak szybko minęły.
~~~~~~~~~~~~~
Witajcie! Postanowiłam, że rozdziały będą co piątek, w godzinach wieczornych:) Jeżeli chcecie być informowani, to w komentarzach podawajcie swoje nazwy twittera:) Do piątku!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

niedziela, 22 września 2013

Chapter 6

          Wróciliśmy do domu kilka minut po północy. Od razu skierowałam się do łazienki, zrobiłam moją wieczorną rutynę i wyszłam do Justina, króry leżał na łóżku oglądając tv.
-Co oglądasz?- zapytałam się go, podchodząc do niego a następnie położyłam się obok niego.
-Już nic- powiedział i wyłączył telewizor. Obrócił się w moją stronę i uśmiechając się, wtulił się we mnie na co się zaśmiałam. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Jasmine. Nie odebrała, pewnie śpi. Odłożyłam telefon po czym wtuliłam się w Justina i zasnęłam.
-Cholera!- usłyszałam syknięcie Justina, przez co się obudziłam, spojrzałam na Justina, który podskakiwał na jednej nodze.
-Co się stało?- zapytałam zaspana, mrużąc oczy przed promieniami słonecznymi które świeciły mi w twarz.
-O kurcze! Obudziłem Cię?- zapytał patrząc na mnie- Przepraszam, nie chciałem, tak słodko spałaś- powiedział i podszedł do mnie.
-Przecież nic się nie stało- zaśmiałam się i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Dzień dobry moja księżniczko- powiedział i pochylił się nade mną i dał mi buziaka.
-Dzień dobry mój księciu- uśmiechnęłam się do niego. - Co dzisiaj robimy?- zapytałam się go, przeciągając się.
-Dzisiaj zabieram moją księżniczkę na plażę- uśmiechnął się do mnie i przyciągnął mnie o siebie. Wtuliłam się w jego tors i chwilę tak leżeliśmy. Gdy już się od siebie oderwaliśmy, to wstałam i poszłam do łazienki. Odkręciłam wodę żeby się nagrzała i zaczęłam się rozbierać i weszłam pod prysznic. Po kilku minutach wyszłam z niego cała pachnąca. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam rozczesywać włosy. Wysuszyłam je i spięłam je w wysoką kitkę. Na siebie założyłam moje czarne bikini, jasne jeansowe spodenki i białą prześwitującą bokserkę.
               Właśnie leżeliśmy na plaży, to znaczy ja leżałam i się opalałam a Justin był w wodzie.
-No chodź do mnie no!- usłyszałam jego krzyk ale to zignorowałam.- Madison bo zaraz bo Ciebie przyjdę i sam zaciągnę Cię siłą- nie chciałam, żeby mnie dotykał tymi zimnymi rękami więc wstałam i skierowałam się w stronę wody. Nie była aż taka zimna, jak się spodziewałam. Justin stał i patrzał na mnie ze zwycięstwem. Podeszłam do niego a on od razu wpił się w moje usta. Wziął mnie na ręce a ja oplotłam moje nogi wokół niego. Jesteśmy przyjaciółmi a się całujemy, ale nie powiem, że mi się to nie podoba. Po skończonej bitwie w wodzie i obściskiwaniu się, wyszliśmy z wody i poszliśmy do baru na plaży napić się czegoś. Ja wzięłam drinka a Justin piwo. Usiedliśmy przy barze i zaczęliśmy pić.
-Lubisz mnie?- nagle zapytał mnie Justin a ja zakrztusiłam się drinkiem.
-A nie widać tego?- zapytałam się go, patrząc na niego z chytrym uśmieszkiem.
-No jakoś mi tego jeszcze porządnie nie okazałaś- zaśmiał się. Odłożyłam swojego drinka a następnie usiadłam na niego i zaczęłam go całować. Zszokowany zaczął odwzajemniać pocałunek. Nagle oderwałam się od niego i przeszłam na jego szyje, zaczęłam ją ssać i całować.
-A teraz rozumiesz?- zeszłam z niego i powróciłam na swoje miejsce.
-Rozumiem, i to bardzo dobrze księżniczko- zaśmiałam się i zaczęłam ponownie pić mojego drinka. Po wypiciu naszych trunków wyszliśmy z baru.  Justin położył się na koc a ja usiadłam na nim okrakiem na co się zaśmiał. Chwycił z mojej torebki swoje papierosy i wkładając jednego do ust odpalił go po czym zaciągnął się dymem. Kiedy zrobił to po raz kolejny, pochyliłam się nad nim i go pocałowałam. Po chwili zrozumiał o co mi chodzi i wypuścił dym prosto do moich ust po czym pocałowaliśmy się namiętnie. Położyłam się obok niego i sama chwyciłam za swoje papierosy. Po kilku godzinach zeszliśmy z plaży i skierowaliśmy się do naszego hotelu. Po wejściu do pokoju dosłownie rzuciłam się na łóżko i sprawdziłam mój telefon i odpisałam wszystkim na wiadomości. W tym czasie Justin zdążył wziąć prysznic i wszedł do pokoju w samych dresach przez co zrobiło mi się cholernie gorąco a moje policzki zaczęły mnie piec.
-Idziesz się wykąpać?- zapytał się mnie Justin, włączając telewizor.
-Tak, idę poleżeć trochę w wannie- uśmiechnęłam się do niego i wstałam z łóżka. Weszłam do łazienki i odkręciłam wodę w wannie i dodałam do niej kilka płynów oraz na około niej pozapalałam kilka świeczek. Rozebrałam się i weszłam do niej. Włączyłam jeszcze radio i zaczęłam się powoli relaksować. Przez chwile mogłam zapomnieć o wszystkich problemach i się porządnie odprężyć. Nagle zapaliła mi się w głowie jakaś magiczna lampka, informująca mnie o tym, że zapomniałam ciuchów i bielizny na przebranie.
-Justin!- zawołałam i po chwili zjawił się pod drzwiami łazienki.
-Tak?
-Wejdź no!- krzyknęłam i schowałam się bardziej żeby nie zobaczył czegoś więcej poza moją szyją.
-Słucham?- wszedł i jak zobaczył mnie siedzącą w wannie oblizał wargi przez co moje policzki przybrały barwę różową.
-Mógłbyś przynieść mi bieliznę i piżamę? Bo kompletnie o tym zapomniałam- przytaknął i wycofał się z łazienki. Po kilku minutach wszedł ponownie z ciuchami w rękach, położył je na pralce i podszedł do mnie. Zmierzył mnie wzorkiem i przegryzł wargę. Wyciągnęłam rękę i pogłaskałam go po policzku i lekko przyciągnęłam go do siebie. Złożyłam na jego ustach pocałunek i oderwaliśmy się od siebie. Nagle Justin przywarł do mnie wargami i zaczął mnie zachłannie całować. Chwycił moją twarz w swoje ręce i całowaliśmy się aż zabrakło nam tchu.
-Jesteś cholernie seksowna, wiesz?- pochylił się nade mną jeszcze bardziej i wyszeptał w moje usta -Tak bardzo chciałbym, żebyśmy byli razem i żebyś była tylko moja..
~~~~~~~~~~
OBIECAŁAM I JEST!
Mam nadzieje że się podoba, liczę na szczere opinie! Do następnego kochani! xoxo

sobota, 21 września 2013

Chapter 5

          Obudziłam się po kilku godzinach. Przetarłam oczy i założyłam okulary na nos. Spojrzałam na Justina który skupiał swój wzrok na drodze.
-Justin...- mruknęłam cicho, odwracając głowę w jego stronę.
-Tak księżniczko?- spojrzał się na mnie i uśmiechnął się.
-Za ile będziemy na miejscu?-zapytałam się go po czym skupiłam swój wzrok na krajobrazie za oknem.
-Myślę że za jakieś dwie godziny powinniśmy być na miejscu- powiedział i włączył radio. Podśpiewywaliśmy piosenki, które leciały w radiu świetnie się przy tym bawiąc. W końcu, po dwóch godzinach dojechaliśmy do naszego hotelu w Miami. Hotel, który wybrał Justin, był ogromny. Wysiedliśmy z samochodu i wyciągnęliśmy nasze walizki, z którymi udaliśmy się do środka.
-Poproszę dwuosobowy pokój- zwrócił się Justin do recepcjonistki a ja słysząc to spojrzałam na niego jak na wariata.
-Proszę dać pokój, z jednym łóżkiem- uśmiechnęłam się uprzejmie do recepcjonistki a ona to odwzajemniła a następnie podała mi klucze. Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością i ruszyłam do windy, zostawiając za mną Justina, który za chwile był obok mnie.
-Co to było?- uśmiechając się do mnie poruszył brwiami.
-No co? Jesteśmy tylko przyjaciółmi, możemy spać w jednym łóżku, no chyba że się mnie brzydzisz- powiedziałam i wyszłam z windy.
-Boże, oczywiście że się ciebie nie brzydzę księżniczko- zaśmiał się i objął mnie ramieniem. Weszliśmy do pokoju, rozpakowałam swoją walizkę po czym położyłam się na łóżku i przez chwilę patrzałam jak Justin rozpakowuje swoją. Chwyciłam mój telefon i zaczęłam przeglądać instagram. Pod naszym zdjęciem zdjęciem zauważyłam dwa komentarze, pierwszy był od Jasmine, napisała że życzy nam szczęścia, trochę dziwne ale drugi komentarz był jeszcze dziwniejszy, bo był od Justina, w którym podziękował Jasmine.
-Justin... - zaczęłam, i spojrzałam na niego.
-Tak? -zapytał nawet na mnie nie patrząc, bo zapinał swoją walizkę po czym wsunął ją pod łóżko i położył się obok mnie.
-Co to ma znaczyć?- zaśmiałam się i pokazałam mu komentarz.
-No...- zaczął i nagle znalazł się nade mną. Chwycił mnie za udo i pochylił się złączając nasze usta w pocałunku. Zaskoczona, odwzajemniłam pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy sobie w oczy- Właśnie to, księżniczko, jesteś piękna- dokończył i pocałował mnie w głowę. Uśmiechnęłam się do niego, i wstałam z łóżka chwytając papierosa z paczki i wyszłam na balkon. Odpaliłam go i zaciągnęłam się. Po chwili pojawił się obok mnie Justin, robiąc to samo co ja. Paląc papierosa, obserwowałam go, jak patrzy się gdzieś na ocean. Był perfekcyjny. Nagle, zauważył że mu się przyglądam i uśmiechnął się zwycięsko pod nosem.
-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej- zaśmiał się, zgaszając papierosa i odwrócił się w moją stronę. Podszedł do mnie i objął mnie w pasie- Jesteś cholernie piękna- spojrzał mi się w oczy i pocałował mnie w nos.
-A Ty cholernie przystojny- zrobiłam pierwszy krok i stanęłam na palcach i zaczęłam go całować. Całowaliśmy się, zapominając o rzeczywistości. Oderwaliśmy się od siebie, Justin zaśmiał się i przytulił mnie od tyłu. Staliśmy chwile, i postanowiliśmy, że pójdziemy się przejść. Poszłam się odświeżyć, ubrałam krótkie spodenki i zwiewną bluzkę na ramiączkach, na nogi założyłam moje białe converse. Związałam włosy w koka i postanowiłam, że się nie będę malowała. Gdy wyszłam z łazienki, Justin był już gotowy, miał na sobie tylko czerwone spodenki i czarne supry.
-A gdzie masz bluzkę?- zaśmiałam się i zmierzyłam go. Wyszliśmy z hotelu, zachodzące słońce od razu dało nam popalić. Szybko założyliśmy okulary i weszliśmy na plażę. Szliśmy brzegiem morza, i Justin złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i zaczął mnie całować.
-Nie mogłem się powstrzymać- zaśmiał się.
~~~~~~
Przepraszam,że taki krótki. Przepraszam, za tak długą nieobecność.
Postaram się, żeby jutro był nowy.
Dziękuję za komentarze, kocham Was.